Quantcast
Channel: recykling – Ulica Ekologiczna
Viewing all articles
Browse latest Browse all 208

Pusty kosz na śmieci

$
0
0

Byliście kiedyś na długiej wyprawie rowerowej? Ja tak. Wrażenie, które było dla nas dużym szokiem, to liczba zabitych na drogach zwierząt. Jadąc samochodem tego nie widać. Obserwujesz horyzont – drzewa, niebo, pola. Ale nie patrzysz na drogę. Jadąc na rowerze, zmieniasz perspektywę. W twojej głowie może się zrodzić po prostu refleksja, że coś jest złe, niedobre i w ogóle żyjemy w strasznym świecie, usiąść w kącie i płakać. Ale możesz też chcieć zmienić świat. I opowiedzieć o tym. I namówić do tego innych. Tak się stało w przypadku pary Kanadyjczyków, która wybrała się w rowerową podróż przez swój kraj.

Powód
styrofoam pile jen and grant copyGrant i Jen przejechali setki kilometrów. Było ciężko, ale mają piękne wspomnienia. I nie tylko. Poczynili też trochę „ciekawych” obserwacji. Niestety, nie dotyczą one tylko dzikiej i nieskalanej przyrody, Fiedlerowskiej Kanady pachnącej żywicą etc. Ich życie zmieniły nie tyle rowery, ile… śmieci. Co się bowiem dzieje, kiedy przekraczasz setny kilometr danego dnia? Ano wszystko cię boli – nogi, ręce, szyja, hm, tyłek też boli. Marzysz o tym, żeby twoja sakwa nie ważyła aż tyle. Marzysz o tym, że to wszystko wyrzucić! Nagle, na te kilka tygodni (lub miesięcy) nawet z osoby, która kocha mieć, zamieniasz się w kogoś, kto marzy o tym, żeby NIE mieć. Uwierzcie mi, przeżyłam to podczas półtoragodzinnej jazdy pod górę w Bretanii, podczas targania absurdalnie ciężkiego roweru pod górę na Węgrzech, podczas jazdy w deszczu we Włoszech – tak, wtedy wszystko jeszcze nasiąkło, więc było dwa razy ciężej! Rozumiem więc, co czuli Grant i Jen. Tylko że w mojej głowie nie narodziła się – ciężko to przyznać – żadna głębsza, zmieniająca życie moje i innych refleksja związana z moimi wyprawami. Oni… postanowili przez rok nie kupować żadnych rzeczy i nie produkować śmieci. I to się udało. Ba! Nie tylko przez rok. Nakręcili o tym film Clean Bin Project, który zdobył już masę nagród na festiwalach na całym świecie. W trakcie jego pokazów ludzie ze wstydem wciskają za pazuchę wodę w plastikowej butelce. Tak jest mocny i inspirujący. Ale przy tym też zabawny.

Projekt
cleanbeanKochamy takie projekty, prawda? Przez rok nie kupię, nie zrobię, będę dobry i osiągnę stan pełnego oświecenia. Nie zawsze się to udaje, a już na pewno nie słyszałam o takim przypadku, żeby z fazy projektu nie było już wyjścia i stał się w pełni stylem życia. A tutaj stało się inaczej. Ale od początku. Jest wyprawa, jest ciężko – dosłownie. Grant i Jen wszystko wyrzucają, recyklingują itd. Wracają do domu i Grant doznaje olśnienia: Jen, nie produkujmy śmieci! Spróbujmy nie kupować i żyć bez odpadów! A Jen się zgadza. Zaczyna się długi i mozolny proces dochodzenia do tego, jak to zrobić. A przy okazji powstaje film Clean Bin Project. Postanawiają przez rok nie produkować żadnych śmieci. Do sklepu chodzą z własnymi opakowaniami, w knajpach proszą o kanapki nieopakowane w folię, bez wykałaczek i serwetek, o napoje w szklankach albo kubkach, nie w plastikowych kubeczkach. Nie jest to łatwe, bo pakowanie w reklamówki, folię, papierki etc. weszło nam w krew. Sprzedawcy nie wiedzą, co począć, przyjaciele otwierają oczy szeroko ze zdumienia, kiedy Jen postanawia sama robić podstawowe produkty, jak chociażby pasta do zębów (bo przecież niemożliwością jest kupienie pasty do zębów bez tubki). W dodatku nachodzą ich wątpliwości, kiedy w kolejce za nimi ustawiają się osoby, które mają produkty popakowane w podwójne reklamówki. Czy to ma sens? Jednak wsiąkają w taki styl życia i inspirują innych. Co było dla nich najtrudniejsze? Zaskakujące – przekonanie innych, dlaczego nie chcą, żeby coś im zapakować. Niech pan weźmie talerzyk! Może jednak zapakuję, pobrudzi pani torbę. Dlatego zaprzestanie używania plastikowych opakowań znalazło się na pierwszym miejscu na liście rzeczy „do zrobienia”. Co jest na kolejnych?

  • Zorganizować przestrzeń do recyklingu.
  • Kompostować resztki organiczne.
  • Recyklingować wszystko, co się da.
  • Zorganizować opakowania na jedzenie i picie na wynos.
  • Kupować produkty w opakowaniach, które można wykorzystać ponownie.
  • Kupować w second handach.
  • Zrobić coś samemu – od proszku do prania po upieczenie chleba.
  • Uczyć się od innych – w sieci można znaleźć masę inspirujących informacji.

Metoda sprawdziła się w życiu Granta i Jen. Od rocznego nieprodukowania śmieci w ogóle minęło kilka lat. Jak jest teraz w ich domu? Okazało się, że z projektu nie ma wyjścia. Nie tyle zupełnie nie produkują śmieci, ile produkują ich kilkakrotnie mniej. Przy domu nadal stoi kompostownik, Jen nadal robi własnoręcznie wiele produktów – od żywnościowych po proszek do prania. Dlaczego? Bo zwyczajnie żyje im się tak lepiej – zarówno jeśli chodzi o ekologię, jak i czas oraz pieniądze. Gran i Jen nie są sami. Na świecie jest grupa osób, które próbują robić to samo, jak dość radykalny No Impact Men czy Zero Waste Family. Wejdźcie na ich strony, zobaczcie filmy na YouTube. Na pewno znajdziecie tam masę inspiracji, jak można się obejść bez wielu produktów, być przyjaznym dla naszej planety, a przy okazji mieć więcej czasu dla siebie i oszczędzać pieniądze.

Po co to wszystko?
Can't buy these productsRozejrzyjcie się po swoim domu. Ja wam powiem, co jest u mnie. Ulubiona woda mineralna – zużyta butelka dziennie. Serki w plastikowych kubeczkach, jogurty, puszki, torebki, pudełeczka – każdy produkt w lodówce jest opakowany. W pojemniku rośnie stos reklamówek, mimo że mam tysiąc ekotoreb, a dodatkowo staram się pamiętać, żeby ich używać. Co jeszcze? Hm, kawa w papierowym kubku – no jasne. Bagietka w foliowo-papierowej torbie. Łazienka: plastikowe szczoteczki do zębów, szampony, żele pod prysznic i odżywki w plastikowych butelkach, jednorazowe maszynki do golenia, waciki (oczywiście w foliowej torebce), podpaski, patyczki do czyszczenia uszu. OK, fajnie, recyklinguję te śmieci, ale nie oszukujmy się – to nie zniknie, po prostu dokładam swoją część do gigagóry światowych śmieci.
Skoro czytacie teksty na tym portalu, zapewne jesteście zainteresowani tym, jak pozytywnie wpływać na środowisko. Dlaczego? Powody są… duże. Dosłownie i w przenośni. Po oceanach pływa wielka plama śmieci – o powierzchni dwa razy większej niż Teksas. A Teksas – dla przypomnienia − jest ponad dwa razy większy od Polski. Moglibyśmy więc zasypać tymi śmieciami cały nasz kraj, ze sporą górką. A karmimy nimi zwierzęta oceaniczne. Grant i Jen rozpoczynają swój wykład od pokazania zdjęcia młodego albatrosa, który był przez swoich rodziców karmiony plastikowymi odpadami. Ptaki często nie odróżniają niestety, co jest jedzeniem, a co odpadem. Efektem są całe stada zwierząt zabitych przez plastik, styropian i folię. Wystarczy jednak spojrzeć na lokalne podwórko. Ile razy widzieliście kulejącego gołębia? OK, można nie lubić gołębi, ale dotyczy to tak naprawdę wszystkich gatunków ptaków. Odwołuję się do tego przykładu, bo gołębi jest w miastach cała masa i z pewnością taki widok – zwierzęcia z obciętą albo zranioną łapką – nie jest wam obcy. Dlaczego kuleją? Prawdopodobnie dlatego, że zaplątały się w sznurek, drucik albo reklamówkę, z której nie mogły się uwolnić. Sznurek, drucik, reklamówkę, które wyrzuciliśmy. Ucisk zatrzymał krążenie i martwica gotowa. Rozejrzyjcie się, ile tego typu śmieci leży na ulicach i może zamiast o znienawidzonych gołębiach pomyślcie o sympatycznych wróblach.
Zacznijcie od jednej rzeczy, która wpłynie na równowagę w środowisku naturalnym. Zobaczycie, że trudno na niej poprzestać. Spróbujecie? Jak mówi Grant z Clean Bin Project: Zyska na tym nie tylko środowisko, ale też ty!

Przepis Jen na pastę do zębów:

  • Szklanka wody
  • Filiżanka sody oczyszczonej
  • 2 krople olejku miętowego
  • 1 kropla olejku z drzewa herbacianego

Składniki wymieszać. Przechowywać w szczelnym pojemniku.

http://www.cleanbinmovie.com/
http://noimpactproject.org/book/ i http://noimpactman.typepad.com/
http://zerowastehome.blogspot.com/


Viewing all articles
Browse latest Browse all 208