Być może niektórzy z was czytali już o Wielkiej Pacyficznej Plamie Śmieci pływającej po Oceanie Spokojnym. Odkryta w 1997 roku śmieciowa zupa wielkości Hawajów dryfuje po morzu, skupiając w sobie głównie plastikowe odpady naszej cywilizacji. A przecież większość tworzyw sztucznych mogłaby zostać poddana recyklingowi. Tylko w jaki sposób skutecznie wyławiać pływający w wodzie plastik? Na pewien pomysł wpadł Kieren Jones oraz projektanci z brytyjskiego Studio Swine (o którym kiedyś już pisaliśmy przy okazji oprawek zawierających ludzkie włosy). Tym razem wymyślili coś w rodzaju odkurzacza, który nie tylko wychwytuje resztki plastiku, ale od razu przerabia go na stołki.
Recykling na pokładzie
Projekt The Sea Chair pomyślany jest jako mobilna maszyna do przetwarzania plastiku na przedmioty codziennego użytku i to od razu na pokładzie statku.
Autorzy stworzyli maszynę „Nurdler”, która sortuje resztki w poszukiwaniu małych plastikowych części zwanych nurdles. To przypominające płatki kilkumilimetrowe kawałeczki plastiku, które są idealne do celów przetwórczych. Następnie dzięki maszynie przetapiającej tworzywo i niewielkiej formie do odlewania plastiku, powstają taboreciki. Każdy z nich dostaje etykietę ze współrzędnymi obszaru, z którego zebrano surowiec.
Pierwsze krzesła z morskich śmieci zostały pokazane w zeszłym roku na targach meblarskich w Milano. Jakiś czas później na stronie Studia Swine pojawiła się instrukcja do samodzielnego zrobienia takiego stołka.
Sea Chair Open Source
Do jego wykonania potrzebujesz puszki, kuchenki gazowej lub na węgiel drzewny, patelni, foli aluminiowej, no i sporo drobnych kawałeczków plastiku. Przydadzą się także trzy śruby, śrubokręt i wiertarka oraz kilka innych powszechnie używanych narzędzi. Oczywiście Sea Chair może składać się także z plastiku znalezionego w mieście, niekoniecznie trzeba wypływać na Pacyfik.
Jeśli komuś uda się stworzyć takie krzesło, korzystając ze wskazówek udostępnionych przez Studio Swine – prosimy o zdjęcie!